środa, października 18, 2006

"Modigliani" i "Klimt"

Elsa Zylberstein jako Jeanne Hebuterne była według fenomenalna. Dramatyczna, piękna i intrygująca.
Sam film malowniczy. Dużo scen, które wzruszały. Rola Andy Garciego według mnie wybitna. Tak właśnie sobie wyobrażałam Modiglianiego czytając o nim. Jego nostalgia i smutek. Pijackie szaleństwo, autodestrukcja. 
Piękne ujęcia życia paryskiej bohemy lat XX. Oraz cudowna muzyka Guya Farleya.
Kilka dni temu widziałam "Klimta" i ten film wypadł marnie (2/10) przy "Modiglianim" [10/10]. Malkovich ma puste spojrzenie. Żadnej pasji. Czy taki był Klimt? A gdzie sztuka w filmie? Nudny film o znużonym facecie. Modigliani przynajmniej upajał się życiem. Może autodestrukcyjne,ale w filmie mnie przekonał Garcia. Malkovich w "Klimcie" nawet na moment.

czwartek, października 05, 2006

Tuptuś


Od kilku dni w pracy przylepił się do mnie przeuroczy kotek o magicznych oczkach,niczym Włóczykij. Jest tak kochany,że musiałam go zabrać do domu. Myśl,że mógłby dostać się w niepowołane ręce mnie zbyt niepokoiła.