„Panda sex” - Mian Mian

„Panda sex” - Mian Mian
„Panda sex” - Mian Mian


Wydawnictwo: WAB, 2011 r.

Tłumaczenie: Katarzyna Kulpa



    Lektura tej książki nie należała do najłatwiejszych. „Panda sex” Mian Mian to pozycja, która zapowiadała się całkiem obiecująco, niestety rozczarowała mnie już od pierwszych stron. Czytałam ją z przerwami, wielokrotnie odkładając, by potem wrócić tylko z nadzieją, że może dalej będzie lepiej. Nie było.

    Styl autorki sprawiał wrażenie wymuszonego, jakby każde zdanie miało brzmieć „efektownie” za wszelką cenę, a tym samym gubiło jakąkolwiek spójność. Zamiast intrygującej narracji dostajemy serię wyrwanych z kontekstu stwierdzeń, które ani nie tworzą jednolitej całości, ani nie prowadzą czytelnika w jakimkolwiek kierunku. Dominuje chaos, nieprzemyślane metafory, a całość zdaje się być bardziej eksperymentem językowym niż przemyślaną opowieścią.

    Poprzednia książka autorki  „Cukiereczki”, choć również specyficzna, miała w sobie przynajmniej pewną przewrotną świeżość i odrobinę zadziornego uroku. W „Panda sex” brakuje nawet tego. Nie znalazłam tu ani głębi, ani ciekawego spojrzenia na współczesność, ani nawet spójnego konceptu, który by niósł tę książkę.

    Podsumowując: dla mnie była to lektura męcząca i pozostawiająca po sobie wrażenie niespełnionego potencjału. Książka dla czytelników lubiących eksperymenty stylistyczne, ale nawet oni mogą się poczuć rozczarowani. Pomysł może i był. Wykonanie, niestety słabe.

2/10




Komentarze