"Szklany klosz" - Sylvia Plath

"Szklany klosz" - Sylvia Plath
"Szklany klosz" - Sylvia Plath 


Wydawnictwo: Zysk i S-ka 
Tytuł oryginału: The Bell Jar 
Tłumaczenie: Mira Michałowska 



"Dla człowieka siedzącego pod szklanym kloszem, znieczulonego na wszystko, zatrzymanego w rozwoju jak embrion w spirytusie, całe życie jest jednym wielkim, złym snem." 

 "Szklany klosz" to jedyna powieść Sylvii Plath, która została wydana za jej życia. Po raz pierwszy ukazała się pod pseudonimem Victoria Lucas. Z dostępnych źródeł wiemy, że Plath pracowała nad drugą powieścią, jednak - według relacji -została ona zniszczona przez jej męża, poetę Teda Hughesa. 

    W tej książce odnajdujemy liczne wątki autobiograficzne. Tak jak główna bohaterka, Esther Greenwood, Plath zmagała się z depresją dwubiegunową, podejmowała próby samobójcze, odbyła staż w redakcji czasopisma, przechodziła terapię elektrowstrząsową i przebywała w szpitalu psychiatrycznym. Warto jednak pamiętać, że poza chorobą Sylvia Plath była niezwykle aktywną, ambitną i utalentowaną osobą. Odnosiła doskonałe wyniki w nauce, ukończyła Smith College, a później tam wykładała. Pisywała dzienniki, opowiadania oraz znakomite poezje, które do dziś poruszają czytelników swoją intensywnością i liryzmem. Sylvia Plath 
    Niestety, jej życie nie było wolne od nawrotów choroby, które co jakiś czas pogrążały ją w psychicznym chaosie. Jedną z prób samobójczych - opisaną również w "Szklanym kloszu" -Plath podjęła po stażu w redakcji Mademoiselle w Nowym Jorku. Trafiła wówczas do szpitala psychiatrycznego w Bostonie. W jednym z listów do matki, z 28 grudnia 1953 roku, pisała: 

„Zaczęłam odwiedzać gabinety i kanapki coraz to nowych psychiatrów. (...) Wkrótce potem w moim umyśle pozostała już tylko jedna wątpliwość — kiedy i jak popełnić samobójstwo. Nie widziałam przed sobą żadnej perspektywy poza wiecznym piekłem szpitala dla wariatów aż do końca życia i ostatnią uncją wolnej woli, jaka mi jeszcze pozostała, postanowiłam wybrać szybki i ostateczny koniec. Wykombinowałam sobie, że tak będzie na dłuższą metę łatwiej i taniej dla rodziny; oszczędzę im bezterminowego, kosztownego więzienia ukochanej córki w celi Stanowego Domu dla Umysłowo Chorych, sześćdziesięciu iluś lat w nędzy i rozpaczy, umysłowej próżni i fizycznej degradacji (...).”
 
Sylvia z dziećmi
    Terapie elektrowstrząsowe, poczucie izolacji i lęk przed nawrotem choroby psychicznej były dla Sylvii ogromnym ciężarem. Była osobą wyjątkowo ambitną, która nie znosiła porażek i z całych sił próbowała funkcjonować „normalnie”. W Szklanym kloszu obserwujemy, jak Esther najpierw wspina się po szczeblach kariery, by potem runąć w otchłań własnych lęków i bezradności. Pęd ku sukcesowi i kulturowy wyścig szczurów okazują się dla bohaterki niszczące. Dla osoby o tak wielkiej wrażliwości - a takich nie brakuje także w realnym świecie -to zbyt wiele. Ten rodzaj „niedostosowania” można uznać za przekleństwo, ale też za szczególny dar: dzięki niemu widzi się więcej, czuje głębiej, ale i cierpi intensywniej. Esther nie potrafi odnaleźć się w świecie ludzi pochłoniętych karierą, sukcesem, rutyną. Czuje się zagubiona, zepchnięta na margines. Tak było i z samą autorką. Start w dorosłość - w świecie pełnym oczekiwań i presji - okazuje się brutalnym zderzeniem z rzeczywistością. 

 „Cisza rozstąpiła się jak kurtyna, ukazując kamienie, graty i skorupy, całe rumowisko mojego rozbitego życia. A potem na dalekim horyzoncie tej wizji wyrosła ogromna fala, zalała to wszystko, zagarnęła mnie i porwała w otchłań snu.” 

    "Szklany klosz" to bolesna przeprawa przez depresję, rozpacz i próbę odnalezienia sensu w świecie pełnym iluzji. Szczególną wartość ma fakt, że książka została napisana przez osobę, która znała ten stan od środka - dzięki temu lektura zyskuje niezwykłą intensywność i autentyzm. 

 Moja ocena 8/10

Komentarze

Agnieszka Es pisze…
Czytałam Szklany klosz. Świetnie streściłaś wszystko co ważne w tej recenzji.
M. pisze…
Dziękuję. Cieszę,że Ci się podobała :)
Pozdrawiam :)