środa, kwietnia 23, 2003

Wirginia Woolf - cytat


"(...) Oto przeszłość i jej wszyscy mieszkańcy zamknięci cudownym sposobem w zaczarowanym akwarium. Wystarczy patrzeć i słuchać, słuchać i patrzeć, a te maleńkie figurki ? wzrostu raczej mniejszego niż naturalny ? zaraz się poruszą i przemówią, my zaś zaczniemy je w tym ruchu układać w najróżniejsze wzory, których były nieświadome, ponieważ kiedy żyły, sądziły, że mogą się poruszać według własnej woli. A gdy przemówią, ich słowom zaczniemy nadawać najróżniejsze znaczenia, o jakich im się nie śniło, bo kiedyś żyły, myślały, że wypowiadają po prostu to, co im przychodzi do głowy. Ale wystarczy zanurzyć się w biografię, a wszystko jest inaczej. (...)"

Virginia Woolf

sobota, kwietnia 12, 2003

Muzyka

A w nocy litera po literze...kot mruczy. Pochłaniam książki, bo co innego jest?  Spokojnie przyjmuję coś, co zostało stwierdzone. Nie czuję pustki, nie czuję braku czegokolwiek...w sumie?

Maski pośmiertne, to kiepski pomysł.

Całą noc słuchałam muzyki Philipa Glassa do "Godzin. Piękna, urzekająca, tak jak muzyka Michaela Nymana do "Fortepianu. Chce się śnić.

czwartek, kwietnia 10, 2003

"Godziny"

Obejrzałam "Godziny". Niesamowity film, stał mi się od razu bliski i chwycił mnie za serce, a szczególnie Virginia. Magia, smutek, kamień w kieszeni. Ona leżąca pośród kwiatów i patrząca w martwe oko ptaka. Malownicze obrazy smutku i zawieszenia we własnej rzeczywistości. Miłość trudna i wymagająca. Depresja. Odizolowanie i ogromna chęć powrotu do życia. 
    Zagubiona kobieta w macierzyństwie. Szukająca odpowiedzi, zagubiona. Pragnąca śmierci. Opuszczająca rodzinę i syna.
        

A dziś rano skończyłam "Godziny" M. Cunninghama...piękne słowa o prostych rzeczach. Kilka cytatów.

"Ale i tak pozostają godziny, prawda? Jedna, po niej druga, przechodzisz przez tę pierwszą, a zaraz, o Boże, jest następna."


"Ilekroć myślała o innej kobiecie (takiej jak ona) popadającej w obłęd, wyobrażała sobie, że towarzyszą temu przeraźliwe krzyki i zawodzenie, halucynacje; lecz w tej chwili stało się jasne, że istnieje inny sposób, bezgłośny, gdy otępienie, poczucie beznadziejności i apatia są na tyle głębokie, że uczucie tak silne, jakim jest smutek, przyniosłoby jedynie ulgę."

"Jednak jest zadowolona, zdając sobie sprawę z tego (w jakiś sposób nagle to zrozumiała), że można przestać żyć. Ten szeroki wachlarz ewentualnych rozwiązań, możliwość rozważania wszystkich wariantów, spośród których można wybierać, bez strachu i przebiegłości, daje w pewnym sensie poczucie komfortu."