środa, lipca 13, 2005

Być dzieckiem - 13.07.2005 r.

wiele lat temu
byłam dzieckiem
chyba rozkapryszonym
biegającym po czystym piasku morskim
szukając skarbów natury
skromnych i niewinnych

jako dziecko 
nie martwiłam się
wysuszoną cerą
i ceną chleba w piekarni na rogu
jako dziecko żyłam 
nie tracąc czasu

***
wolę smak tytoniu
niż gorzkich tabletek
i zapach kota
który koi zmysły
patrzenie w okno brudne
i słuchanie stukotu kropel deszczu
z nieba
zasłona powiewa
zapach ozonu
chwila błogiego zapomnienia
stopy w kałuży
dziecięce zapomnienie


***

kamienie ranią stopy
i dłonie gdy upadam
kamieniem może być serce
nieukojone
i widok koni 
pędzących po torach

jasne łany zboża
i grzbiety głów
rozwianych na wietrze
tętent kopyt
piach i mgła
ich wolność

wtorek, lipca 05, 2005

5 lipca 2005 r. - wiersze

ociosana ciężka głowa
w trakcie śpiewu wróbli
głuchnie niczym
spadające w dno ciało
w ciężkiej toni

plecy zaokrąglone
niczym bezbarwny łuk
obity głosami ludzi
tak bardzo obolała
krzycząc dość

stopy suche jakby
całe tygodnie biegły
po piaskach pustyni
spękane do krwi
nie kwilą już
nie skarżą się 

***

ogromne mosty
były łącznikami
dwóch tajemniczych brzegów
niestabilne i chwiejące się
drgały na najmniejszym wietrze
zbierając nawet w przepaść
przypadkowo przycupnięte ptaki
których połamane skrzydła
rozbite o skały jarzyły się czerwoną krwią