"Lektor" - film oraz powieść Bernharda Schlinka.
„Lektor”-cień, który zostaje na zawsze
(Na marginesie powieści Bernharda Schlinka)
Czy człowiek może żyć obok zbrodni, nie wiedząc, że sam ją w sobie niesie? Czy można kogoś kochać i jednocześnie nie znać jego duszy? Czy można zrozumieć, ale nie wybaczyć?
Stephen Daldry zekranizował powieść Bernharda Schlinka „Lektor” z zadziwiającym wyczuciem, zachowując chłód, powściągliwość i moralny niepokój, który emanuje z kart książki. Film, podobnie jak powieść, nie stawia prostych tez. Nie ocenia. Nie potępia wprost. Raczej przygląda się i zostawia pytania.
Michael Berg, jako młody chłopiec, poznaje Hannę Schmitz kobietę starszą, tajemniczą, surową, a zarazem fascynującą. Romans, który nawiązuje się między nimi, nie jest jedynie fizyczny. Michael czyta jej na głos fragmenty klasyki literatury. Jest w tym coś rytualnego, niemal intymniejszego niż cielesność. Dopiero z czasem widz i czytelnik, uświadamia sobie, że Hanna nie czyta, bo nie potrafi. Jest analfabetką, dosłownie i duchowo.
W książce Schlinka Hanna to postać o niepokojącej głębi, nieczuła, ale niepozbawiona godności. Nie rozumie swojego udziału w zbrodni, bo nigdy nie nauczyła się rozumieć świata. Kiedy Michael jako młody student prawa uczestniczy w procesie byłych strażniczek SS, poznaje prawdę o jej przeszłości. O jej decyzjach. I o jej milczeniu.
Film przedstawia te wydarzenia z dużą wiernością wobec literackiego pierwowzoru. Kate Winslet zagrała Hannę z imponującym dystansem, tworząc postać która nie prosi o współczucie, ale też go nie odrzuca. Kobieta, która nigdy nie nauczyła się mówić o emocjach, bo być może nigdy ich naprawdę nie przeżywała.
To, co najważniejsze, zarówno w filmie, jak i w książce to Michael, jego dorastanie w cieniu tej relacji, jego dojmujące poczucie winy, jego niemożność ułożenia sobie życia. Dla mnie to nie jest film o Holokauście, to film o wpływie drugiego człowieka. O tym, jak jeden gest, jedna miłość, jedno milczenie potrafi stać się klątwą lub lekcją, która nigdy się nie kończy. Hanna nie znika z życia Michaela, ona trwa w jego wspomnieniach, w jego decyzjach, w jego samotności.
Bernhard Schlink pisał, że chciał stworzyć powieść o miłości, winie i odpowiedzialności i to mu się udało. Film oddał tę atmosferę: pozorną prostotę, a wewnętrzną złożoność moralnych dylematów. To historia nie o wybaczeniu, ale o ciężarze pamięci. O uczuciu, które nie znajduje dla siebie odpowiedniego języka.
W świecie, który coraz chętniej podaje gotowe odpowiedzi, „Lektor”, zarówno książka, jak i film każe nam milczeć, myśleć, i nie odwracać wzroku.
Ocena dla filmu oraz książki 9/10
Komentarze