"Martin Eden" - Jack London
"Martin Eden" - Jack London
Tłumaczenie: Zygmunt Glinka
Wydawnictwo: Zielona Sowa
To powieść smutna, lecz niestety wciąż boleśnie aktualna. Temat awansu społecznego, który okazuje się pułapką złudzeń, przewijał się już przez „Lalkę” Bolesława Prusa czy „Wielkiego Gatsby’ego” Francisa Scotta Fitzgeralda. W każdej z tych historii biedni próbują przedrzeć się do świata wyższych sfer, łudząc się, że właśnie tam znajdą szczęście, uznanie i spełnienie. Tymczasem spotyka ich głównie upokorzenie, samotność i rozczarowanie.
Główny bohater, Martin Eden, to marynarz żyjący w nędzy, który z pasją pisze, ale długo pozostaje niezauważony przez wydawców. Przypadek sprawia, że trafia do kręgu bogatej elity i zakochuje się w Ruth Morse, dziewczynie z dobrego domu. Aby zdobyć jej serce i wkroczyć na salony, Martin postanawia za wszelką cenę osiągnąć sukces. Ciężką pracą, determinacją i cierpieniem pnie się po szczeblach kariery. W końcu zdobywa sławę i uznanie, wtedy nagle zaczynają go zauważać ci, którzy wcześniej nim pogardzali. Ale sukces nie przynosi mu ukojenia, przeciwnie odrywa go od tego, kim był, wypala wewnętrznie.
W miarę jak rośnie jego popularność, maleje jego wiara w ludzi. Osiągnął to, czego pragnął, lecz sam stał się pusty. W oczach Ruth i jej świata zawsze był tylko "tym gorszym". Gdy zdobył sławę ,stał się dla nich maskotką sukcesu, nie człowiekiem. To go niszczy. Jak sam pisze:
„Kiedy życie stanie się zanadto już bolesną zmorą, czeka śmierć, by ukoić do wieczystego snu. Po co zwlekać? Już czas ostatni.”
Martin wybiera śmierć, świadomie w ciszy oceanu, który wydaje się ostatnią prawdziwą przestrzenią wolności. To jego akt ostatecznego sprzeciwu wobec świata zakłamania, obłudy i fałszywych wartości.
Smutnym dopełnieniem tej historii jest fakt, że sam Jack London, pisarz który życie znał z każdej strony, również zmagał się z depresją i zakończył swoje życie samobójstwem. W „Martinie Edenie” nie tylko stworzył wstrząsającą powieść o cenie indywidualizmu, ale też własny literacki testament.
Komentarze