czwartek, maja 30, 2013

"Anioły śniegu" - James Thompson

Autor: James Thompson
Tytuł: Anioły śniegu
Cykl: Inspektor Vaara (tom 1)
tłumaczenie: Maciej Nowak - Kreyer
tytuł oryginału: Snow Angels
wydawnictwo: Amber
data wydania: 8 maja 2012
liczba stron: 336




"Rzadko jest tak zimno, nawet w południowej części kręgu polarnego. Jest przez to jakoś dziwnie. Zmysły są zarazem wyostrzone i przytłumione. Odsłonięte części ciała najpierw pieką, potem bolą, wreszcie drętwieją. Znika dotyk i węch.
Panuje tu nastrój osamotnienia, a raczej opuszczenia. Miejsce wydaje się wręcz idealne na morderstwo. Wyobrażam sobie, jak zabójca skręca z głównej drogi, gwałtownie wyłącza silnik, gasi światła. Zanim całkiem się zatrzyma, ślizga się jeszcze kawałek po szosie. Niebo jest zasnute chmurami, mrocznego popołudnia nie oświetlają ani księżyc, ani gwiazdy. Najbliższe domostwa, w jedną stronę stoją w odległości futbolowego boiska, w drugą - dwóch boisk. Morderca ma spokój i czas. A jeśli usłyszy jakiś hałas albo zobaczy światła, wystarczy tylko, że uruchomi samochód i odjedzie, zanim ktokolwiek go zauważy."


    Bardzo ciekawy kryminał. Podobał mi się zarys akcji i ciekawostki dotyczące Finlandii. Autor James Thompson  jest Amerykaninem mieszkającym w Finlandii. Myślę, że dzięki temu zauważył ciekawe (i nieciekawe) cechy narodowe Finów. Możemy się dowiedzieć, jakie problemy ten naród ma z powodu niedoboru światła. Jest tam wiele samobójstw i co ciekawe mało seryjnych morderców.
Akcja "Aniołów śniegu" zaczyna się w momencie, gdy zostaje zamordowana czarnoskóra aktorka. Morderstwo jest bardzo brutalne, ale także przypomina nieco sprawę Czarnej Dalii. Detektyw Kari Vaara działa pod presją czasu. Sytuacja z początku klarowna, staje się coraz bardziej zapętlona. Bohater boryka się z problemami dotyczącymi pracy oraz jego życia osobistego, w którym jego żona Kate nie umie się odnaleźć w fińskiej rzeczywistości.
Książka zachęca do sięgnięcia po kolejne tomy z detektywem Karim w roli głównej.


Moja ocena 7/10

piątek, maja 17, 2013

"Tysiąc Sztuk Złota" - Ruthanne Lum McCunn

Autor: Ruthanne Lum McCunn 
Tłumaczenie: Jan Kabat

Tytuł oryginału: Thousand Pieces of Gold
Wydawnictwo: MUZA
Liczba stron: 272


W 1871 roku Chiny nawiedza klęska głodu i ojciec trzynastoletniej Lalu musi ją sprzedać. Dziewczyna trafia do domu publicznego, skąd zabiera ją do Ameryki handlarka żywym towarem. Tam zostaje wystawiona na licytację i staje się własnością szefa knajpy na Dzikim Zachodzie. W końcu zagrano o nią w pokera... Ta po mistrzowsku opowiedziana historia to prawdziwa biografia, przeniesiona także na ekran, opowieść o niezwykłej kobiecie, która walczy o niezależność i szacunek na amerykańskim zachodzie.


Powieść "Tysiąc sztuk złota" o Lalu Nathoy (Polly Bemis), która istniała naprawdę mnie zainteresowała. Po przejrzeniu Internetu znalazłam nawet jej kilka zdjęć. Książkę warto przeczytać ze względu na ciekawą historię młodej Chinki, która zostaje wydarta ze swojego domu i jest rzucona na pastwę losu. Lalu musiała być naprawdę silną kobietą, aby przetrwać wszystkie lata z dala od rodziny, a potem w Ameryce, która była dopiero co eksploatowana. Jest tam obca i z początku nie spotyka zbyt życzliwych osób. Los się do niej jednak uśmiecha, gdy poznaje miłość swojego życia. 


Na uwagę zasługuje też fakt opisania jej dzieciństwa w Chinach, gdzie z początku była typową dziewczynką z chińskiego domu, której się krępowało stopy. Los sprawił, że Lalu musiała pracować w polu (co lubiła), a matka postanowiła odwiązać jej skrępowane stopy. Lalu walczy o swój byt przy boku rodziców, pomaga im jak może. Jako dziewczynka wykazała się odwagą podejmując się ciężkiej pracy na polu. Z czasem okazało się, że ta umiejętność jej się bardzo przydała.

Ocena 9

czwartek, maja 16, 2013

Sebastian Fitzek – „Kolekcjoner oczu”


Autor: Sebastian Fitzek
Tłumaczenie: Barbara Tarnas
Tytuł oryginału: Der Augensammler
Wydawnictwo: G+J
Liczba stron: 380




Najpierw zabija matkę, następnie ukrywa dziecko i daje ojcu 45 godzin na jego znalezienie. Po tym terminie dziecko ma zginąć. Taka jest metoda działania przestępcy. Po wyznaczonym czasie dziecko umiera w swojej kryjówce. Ale na tym groza się nie kończy: w znalezionych zwłokach za każdym razem policja stwierdza brak lewego oka.

Kolekcjoner oczu nie pozostawia po sobie żadnych przydatnych dla śledztwa śladów. Ale pewnego dnia zgłasza się tajemniczy świadek: Alina Gregoriev, niewidoma psychoterapeutka, która przez dotyk potrafi wejrzeć w przeszłość swoich pacjentów. Kobieta jest niemal pewna, że jej pacjent jest właśnie poszukiwanym mordercą.



„Seryjni mordercy są przegranymi naszego społeczeństwa. Nie szukamy wybitnych antybohaterów, lecz kogoś, kto użala się nad własnym losem. Człowieka niszowego, jak ja go nazywam. Na zewnątrz całkowicie normalnego, raczej niepozornego; w środku jednak kompletnie nieobliczalnego.”

Niemiecki autor Sebasian Fitzek napisał nieschematyczną powieść pt. "Kolekcjoner oczu". Czytelnika zaciekawia już jej forma, gdzie numeracja stron zaczyna się od końca. Historia jest grą, której nie można przewidzieć. Główne postacie Alexander Zorbach i Alina Gregoriev są wciągnięte w historię zamordowanej matki (znajomej Zorbacha) i jej syna Tobiasa.
Dzięki książce Fitzeka dowiadujemy się ciekawych rzeczy na temat świata osób niewidomych. Autor się do tego przygotował i jest w powieści wiele ciekawostek, o których by człowiek nawet nie myślał. Alina jest outsiderką, żyje w swoim świecie. Ma ogoloną głowę i nosi peruki zależnie od nastroju. Posiada ona „dar”, dzięki któremu jest w stanie poczuć złe uczynki dokonane przez daną osobę. Tak wpada na trop Kolekcjonera oczu, gdzie podczas masażu dopada ją impuls.
Zorbach z początku nie wierzy w to, co mówi Alina. Opiera się, ale wiele faktów z czasem potwierdza, iż jej wizje jednak są prawdziwe. Dokąd wiedza o mordercy doprowadzi Zorbacha i Alinę? Czy uda im się uratować chłopca? Czy też zostaną wciągnięci w bardziej skomplikowaną grę, niż im się wydaje. Warto o tym przeczytać. 
8/10

wtorek, maja 14, 2013

"Między wierszami" - Brian Klugman,Lee Sternthal

Obejrzałam z zaciekawieniem film "Między wierszami" (The words). Opowiada on historię pisarza, który dzięki podróży poślubnej staje się właścicielem starej teczki. Po powrocie do domu znajduje w niej maszynopis powieści. Sam pisze od wielu lat, ale agencje wydawnicze nie są zainteresowane jego twórczością. Postanawia przepisać rękopis, który znalazł aby lepiej poczuć słowa. Jest oczarowany historią. W niedługim czasie przez przypadek jego żona znajduje "jego" nową powieść i czyta. Jest przekonana, iż autorem tej powieści jest Rory - jej mąż. Za jej namową postanawia zanieść książkę do wydawnictwa. Nie przyznaje się jednak, że nie on jest jej autorem. Ku jego zaskoczeniu, książka odnosi ogromny sukces.
Jakiś czas później, gdy Rory jest już sławny, spotyka w parku staruszka, który okazuje się być autorem swojej zaginionej powieści. O dziwo niczego nic nie chce od niego. Pragnie go uświadomić. Opowiedzieć mu jego własne życie.
Nasz bohater jest rozdarty. Ma wiele opcji. Zdradza żonie, a później wydawcy swój sekret. Gdy kilka tygodni później staruszek umiera, Rory musi żyć z faktem iż dokonał oszustwa. Być może lżej mu z tym faktem, bo stary człowiek nie chciał aby prawda wyszła na jaw. Czy bohater filmu poradzi sobie z takim ciężarem, czy będzie umiał spoglądać w lustro do końca swoich dni? Musimy sami ocenić. Wartościowy film z ciekawą muzyką Marcelo Zarvos'a. 
Na uwagę zasługuje rola Jeremiego Ironsa.

Ocena 7

niedziela, maja 12, 2013

"Troja" - Wolfgang Petersen i "Alexander" O.Stone'a

Idąc za ciosem po obejrzeniu filmu o Sparcie "300", chciałam pozostać w historycznym klimacie i postanowiłam obejrzeć "Troję". Nastawiłam się na średniaka, ale film mile mnie zaskoczył. Obejrzałam wersję reżyserską, która trwała ponad trzy godziny. Nie nudziłam się. Akcja cały czas wciągała.
Jako, że nie jestem jakaś wielką fanką Brada Pitta, to w tym filmie jako Achilles bardzo mi się on podobał i jego postać. Helena wypadła nieco blado, ale Andromacha którą zagrała Saffron Burrows (znana mi ze świetnego filmu "Gitara") bardzo mi się podobała.
Z historycznych filmów u mnie na pierwszym miejscu do dzisiaj jest "Gladiator". Za nim lubię "Spartakusa". Do faworytów dołączam teraz film "Troja", której daję ocenę 9.




Film "Aleksander" widziałam w wersji trwającej 3 godziny i 30 minut. Jakoś się nie nudziłam, jak wiele osób często pisze o tym filmie. Oczywiście wolę inne filmy historyczne, ale film o Aleksandrze nie był taki zły. Farell, myślałam że spisze się gorzej, a nawet udźwignął tę rolę. Choć wołałabym innego aktora. Ciekawe role kobiecie: Angeliny Jolie i Rosario Dawson, która według mnie bardzo dobrze zagrała Roksanę. Czegoś zabrakło temu filmowi, tu nawet nie chodzi o dłużyzny. I przyznam, że muzyka Vangelisa mi się w ogóle nie podobała w tym filmie. 

Mimo wszystko daję 7.

piątek, maja 03, 2013

"Źródło" - Darren Aronofsky

Film "Źródło", to przede wszystkim wizualna uczta. Warto go obejrzeć, bo od początku już zaciekawia widza pierwszymi scenami. Historia jest niebanalnie przedstawiona. Do tego fenomenalna muzyka Mansella, która jest jego najlepszą ścieżką dźwiękową według mnie. Temat straty i chęci wygrania ze śmiercią zawsze aktualny. Do tego bardzo dobre role aktorskie Weisz i Jackmana.


Darren Aronofsky kolejny raz udowodnił, że jest bardzo dobrym reżyserem. Z jego filmów najbardziej lubię Czarnego łabędzia. Tym razem też nie zawiódł.


Moja ocena 8/10

środa, maja 01, 2013

Filmy postapokaliptyczne

W ostatnim czasie oglądałam sporo filmów dotyczących wizji końca świata. W latach 80-tych ten temat był często brany na tapetę przez reżyserów. Chodzi mi o film Pojutrze (2004) The day after, który pokazuje atak nuklearny na USA. Sceny samego ataku są sugestywne i przejmujące. Jedna z najlepszych scen, to biały koń na polu, zagłada miasta.
Kolejny film, to Threads z 1984 r. Ten film porusza problem, co się stanie także po apokalipsie, czego zabrakło w w/w filmie. Ogółem bardzo dobra filmowa pozycja.

Film Droga jest filmem przejmującym i zapadającym w pamięć. Role aktorskie na wysokim poziomie. Uczucie pustki i osamotnienia wszechogarniające. Film dobrze oddaje klimat książki C. McCarthego.

Do jednych z lepszych filmów należy Ostatni brzeg z 2000 r. Jest to produkcja australijska i bardzo udana. Poznajemy głównych bohaterów, ich dramaty i rozterki. Koniec zbliża się nieuchronnie i przeżywamy to razem z bohaterami. Zakończenie jakże pesymistyczne...
Film powstał w odpowiedzi na film pod tym samym tytułem z 1959. Jest on dobry, ale bohaterowie są w nim nieco płytko przedstawieni.