"Dzienniki 1950–1962" - Sylvia Plath

"Dzienniki 1950–1962" - Sylvia Plath

"Dzienniki 1950–1962" - Sylvia Plath


Wydawnictwo: Pószyński i S-ka, 2004 r.

Tłumaczenie: Paweł Stachura, Joanna Urban

Tytuł oryginału: "The journals of Sylvia Plath 1950-1962"


    Polskie wydanie "Dzienników 1950–1962" Sylvii Plath to fascynująca i wielowarstwowa lektura, pozwalająca nie tylko poznać bliżej autorkę "Szklanego klosza", ale także śledzić jej wewnętrzny rozwój, walkę z samą sobą, a przede wszystkim intensywną drogę twórczą.

    Całość dzienników jest nieskrócona i została zaczerpnięta z dwudziestu trzech oryginalnych rękopisów z kolekcji Sylvii Plath w Smith College w Massachusetts. Dzienniki zostały podzielone na oddzielne rozdziały, z których każda obejmuje inny okres w życiu poetki. Sylvia pisywała pamiętniki od jedenastego roku życia i praktykowała ten zwyczaj do swojej śmierci. Obejmują one okres studencki w Smith College oraz Newnham College w Cambridge, okres małżeństwa z Tedem Hughesem oraz okres dwóch lat spędzonych na nauczaniu i pisaniu w Nowej Anglii. Niestety w dziennikach brakuje dwóch części, które Plath prowadziła w okresie trzech lat przed śmiercią. Część zniszczył sam Ted Hughes.

    Wydanie dzienników zaczyna się m.in. od cytatu Jamesa Joyce'a z "Ulissesa": "Trzymaj się teraźniejszości, tego tu, przez które cała przyszłość przelewa się do przeszłości..."

    Dzienniki ukazują Plath jako osobę niezwykle samoświadomą, przenikliwą i wrażliwą, nieustannie analizującą swoje emocje, relacje, pracę oraz ambicje. To zapis życia kobiety, która próbowała pogodzić surowe oczekiwania społeczne z potrzebą niezależności, siły i kreacji. Każdy etap dzienników ma nieco inną temperaturę emocjonalną i stylistyczną, co doskonale oddaje zmieniające się oblicze Sylvii-od niepewnej studentki po dojrzałą pisarkę, od marzycielki po osobę świadomą mroku, który w niej narastał.

    "3 listopada. Boże, jeśli kiedykolwiek chciałam popełnić samobójstwo, to właśnie teraz. Gęsta, bezsenna krew zalepia żyły, powietrze jest ciężkie i szare, pada i jeszcze ci cholerni ludzie na dachu po drugiej stronie ulicy.(...)Rano wróciłam do łóżka, modląc się o sen, uciekając w ciepły, cuchnący, ciemny świat, kryjówkę bezczynności i nieodpowiedzialności. Nic to nie dało.(...) Boję się. Nie jestem silna, jestem pusta. Za moimi oczami zaczyna się pusta, sparaliżowana jama, piekielna czeluść, przykryta maską pustka. Nigdy nie myślałam, nie pisałam ani nie cierpiałam. Chcę się zabić, uciec od odpowiedzialności, żałośnie wpełznąć z powrotem do łona. Nie wiem, kim jestem ani dokąd zmierzam - a sama muszę odpowiedzieć na te ohydne pytania."

    Szczególnie interesujące są fragmenty dotyczące jej podróży, zwłaszcza pobytu w Hiszpanii - pełne barw, doznań i zachwytu nad życiem - a także zapiski z późniejszego, burzliwego życia u boku Teda Hughesa. Ich związek, złożony i pełen napięć, pokazany jest tu bez maski - z jednej strony jako twórcze porozumienie dusz, z drugiej jako źródło frustracji, osamotnienia i wewnętrznej walki.

    "Wstaję, zła w ciemność po sweter. Bez snu, kipię. Siedzę w jadalni w koszuli nocnej i swetrze wpatrzona w pełnię, mówię do księżyca, krzywda rośnie i wypełnia dom niczym mięsożerny kwiat. Chcę wyjść. Jest bardzo cicho. Może śpi. Albo umarł. Skąd mamy wiedzieć, ile zostało nam do śmierci. Ryby mogą być zatrute, a trucizna działać. Dwoje z dala od siebie w krzywdzie."

                                                                                                        Beniddorm (Hiszpania), 23 lipca 

Rysunek Sylvii

    Cennym dodatkiem do dzienników są zamieszczone w książce fotografie Sylvii, skany samych dzienników oraz jej rysunki-skromne, lecz sugestywne, stanowiące osobne świadectwo jej wielowymiarowej osobowości. Nadają wydaniu charakter intymnego albumu, dzięki któremu czytelnik może jeszcze bliżej zbliżyć się do autorki.

    Styl Plath jest tu wyjątkowo żywy i bezpośredni, w przeciwieństwie do jej opowiadań w których niekiedy odczuwa się pewien chłód konstrukcyjny, dzienniki emanują autentycznością i emocjonalną szczerością. Są pełne refleksji, autoanaliz, wewnętrznych zrywów i przyziemnych drobiazgów codzienności - to wszystko razem tworzy niezwykle prawdziwy portret kobiety wciąż poszukującej sensu, celu i równowagi.

    Osobiście uważam "Dzienniki 1950-1962" za najważniejszy prozatorski tekst Plath, obok jej poezji to właśnie tu czuć prawdziwy puls jej ducha i intelektu. To lektura wymagająca, ale też satysfakcjonująca- wzruszająca, czasem bolesna, a czasem przepełniona zachwytem nad światem.

    Polecam Dzienniki wszystkim miłośnikom dobrej literatury, zwłaszcza tym, którzy cenią pisarstwo kobiece, głęboko psychologiczne i osobiste. To nie tylko ważna pozycja w dorobku Sylvii Plath, ale również jeden z najbardziej poruszających zapisów wewnętrznego życia artystki XX wieku. Na uwagę zasługuje także doskonałe tłumaczenie dzienników w wykonaniu Pawła Stachury i Joanny Urban.

10/10


Oryginalny dziennik Plath

Sylvia z Friedą w zaawansowanej ciąży


Komentarze